XLVII Zjazd Klubu Góry - Szlaki - Pieniny - październik 2015

Piotrek

W niedzielę 11 października 2015 r. wieczorem XLVII zjazd Klubu Góry-Szlaki w Pieninach przeszedł do historii.

47 to także mój numer na liście uczestników i w ten sposób zostałam autorem relacji ze zjazdu, w którym udział wzięli: Inga, Tonianin – wspaniali organizatorzy całego zamieszania, Daniel, Justyna, Sebastian, Kasia, gaza, Atina, Limonka, Michał DG, Atria, Ancyś, Pomezaniac, Maras + 1, pysiek, Lena, Jacek, Malgo, Gosia B, Paweł, tknp, Grochu +Gosia, Ninik, Marzena, Asia S i Nic-ram, Darek, Debeściara, heathcliff, adamek, Darek Z, ania., daku, Antoś, adrians_osw, ms998, Małgośka, Lidka, górfanka, Magdaw, Gosiac, Katarynka, Joanka, Davidcopperfield, HalinkaŚ, Lucy + 1, aaig, Gula, halsiak_k, Mariusz, Angelika, Bodzio + Igor, Edward, milfen, Roman + 1, ZJAWA, Agzi, Aga, Betriy + Damian, koleżanka aaig z córką, PiotrekP z Dorotką oraz gościnnie Tatromaniak, Jędral, Wiesia, aniołek i Rafał, którzy zamienili planowaną wycieczkę w Tatry na Pieniny, żeby się z nami spotkać.

Zjazd Klubu Góry Szlaki rozpoczyna się przy ośrodku SKS ‘Sokolica’ w Krościenku nad Dunajcem przed godz. 10:00. Szybkie przywitanie i wyruszamy na przystanek w celu złapania transportu do Grywałdu. Kierowca lekko zaskoczony ilością chętnych pasażerów, ale bezpiecznie wszystkich dowozi na przystanek przy remizie. Po wyjściu z busa witamy się z PiotremP, Dorotką i Funią i po chwili ruszamy za naszym szczekającym czworonożnym „przewodnikiem” zielonym szlakiem na Lubań.

 

 

Po pierwszym podejściu nasza grupa dzieli się na dwie części, szybkobiegacze daleko przodu….druga wolniejsza grupa statecznym krokiem , powoli zdobywa wysokość.

 

 

Kilkukrotnie się zatrzymujemy, by wyrównać grupę…, zwiedzić pozostałości po spalonym schronisku…., odpocząć…. aż w końcu po niecałych 3 godzinach meldujemy się w nieczynnej już Bazie Namiotowej na Lubaniu

 

 

Parę minut postoju i uderzamy w stronę nowo wybudowanej wieży widokowej

 

 

Mimo , iż nie jest jeszcze skończona udaje się nam na nią wejść. Widoków brak. Tylko momentami rozwiewające się chmury ukazują pobliskie wierzchołki.

Trasa powrotna do Krościenka wiedzie wzdłuż czerwonego Głównego szlaku Beskidzkiego. Na Marszałku robimy krótki popas i dalej, każdy już w swoim tempie, wraca przy padającej mżawce do naszej bazy noclegowej.

 

 

Uczestnicy piątkowej wycieczki:

 

Inga, Tonianin, edward, Darek, GosiaB, Ancyś, Lucy, MagdaW, GosiaC, MichałDG, ninik, Marzena, Agzi, Debeściara, heathcliff, górfanka, Aga, PiotrekP i Dorotka.

 

Relacja z soboty.

Nasza czwórka z Krakowa przyjechała adamkowym bolidem do Krościenka w piątek wieczorem, podczas, gdy zjazdowicze w pierwszy dzień zdążyli już wrócić z Lubania i radośnie odpoczywali w jadalni ośrodka SKS „Sokolica”, witając kolejnych przyjeżdżających. Rozmowy i radosne śmiechy długo trwały w ten wieczór, ja już czekałam na opowieści, choć czytam relacje na forum, to nie to samo, co porozmawiać i posłuchać o wrażeniach na żywo twarzą w twarz :D i posnuć plany na przyszłość. Dla chętnych płonęło ognisko przed ośrodkiem i można było smażyć kiełbaski.

Na sobotę Inga i Tonianin zaplanowali trasę, której na pewno nie znalazłabym na mapie, a która zapowiadała się wspaniale pod względem widoków. Zbiórka o godz. 8.00, jeszcze zdjęcia grupowe zjazdowiczów i ruszyliśmy samochodami w kierunku Szlachtowej.

 

 

Tam zostawiliśmy samochody na parkingu i wyruszyliśmy na szlak - Szlachtowa- żółtym szlakiem na Lesnicke’ (Przełęcz pod Tokarnią 720 m n.p.m.), skąd rozciągają się rozległe i piękne widoki na Pieniny Właściwe, Gorce, Małe Pieniny i Magurę Spiską. W dole widać było zabudowania Wielkiego Lipnika, dużej wsi na Słowackim Spiszu, którą zamieszkują Łemkowie. Na przełęczy jest duży parking dla samochodów, w sezonie turystycznym czynny jest bufet i kiosk z pamiątkami, w którym my oczywiście kupiliśmy pamiątkowe piwo :D, ale i co poniektórzy przybili pieczątki do książeczek. Otaczające przełęcz łąki są wypasane, choć nie było już owiec, to psy pasterskie pilnowały pól.

Potem zmieniliśmy kolor szlaku na czerwony w kierunku grzbietu Aksamitki i jej szczytu Plašna (Płaśnia 841 m n.p.m.) Tam droga wiodła przez las, więc widoków szerokich nie było, aż wyszliśmy na priehybę Kláštornej hory (Przełęcz pod Klasztorną Górą 605 m n.p.m.), gdzie wyłonił się piękny widok na Trzy Korony.

Potem znów zmieniliśmy kolor szlaku na niebieski, którym doszliśmy do sedlo Targov (Przełęcz Limierz 677 m n.p.m.) i do Leśnicy, małej i uroczej miejscowości całkowicie położonej w środku Pienin, gdzie mieszkają słowaccy flisacy pienińscy zajmujący się przewozem turystów po Dunajcu. Z Leśnicy są dwie drogi do Szczawnicy, albo spacerkiem, drogą wzdłuż Dunajca w 30 min. do centrum Szczawnicy, albo przez Palenicę (722 m n.p.m.), gdzie poszła spora grupa. Potem się chwalili, że zjechali na sankach

Trasa po słowackiej stronie Pienin jest naprawdę piękna widokowo, łącznie przeszliśmy ok. 20km w ok. 7godz. marszu. Pierwszy na dole był Antoś, i nie to, że szedł całą drogę równo w dorosłymi, to jeszcze wszystkich wyprzedził i był pierwszy w Szczawnicy.

 

 

 

 

 

Wieczorem po obiedzie zasiedliśmy wszyscy w sali biesiadnej, żeby posłuchać prezentacji Adriana z Elbrusa, szacun za tą wyprawę, i zdjęcia pierwsza klasa :> i jeszcze podziękowania, że podzieliłeś się wrażeniami z nami na żywo :) Po prezentacji był konkurs wiedzy o Pieninach, potem znów płonęło ognisko dla chętnych, w sali biesiadnej rozbrzmiewały śpiewy z gitarą i długie pogaduchy. Ania. z kropką jak zawsze przywiozła przepyszne ciasto, tym razem sernik, który dosłownie rozpływał się w ustach – sama pychota.

W niedzielę już każdy robił, co chciał przed powrotem do domu, my wybraliśmy klasyczną trasę w Pienińskim Parku Narodowym, na Sokolicę i Trzy Korony z Krościenka, żeby dać wypocząć Adamowi przed podróżą, ale dróg, na które rozeszli się uczestnicy zjazdu i możliwości było mnóstwo:

GieEsy były w Wąwozie Homole, w Dolinie Białej Wody, byli na raftingu na Dunajcu, zwiedzali ruiny zamków w Niedzicy i w Czorsztynie...

mam nadzieję, że uczestnicy podzielą się wrażeniami i zdjęciami z tras w tym dniu.

 

 

Pogoda w weekend nam dopisała, wbrew prognozom sobota była słoneczna, więc widoki mieliśmy przednie, w niedzielę trochę zmarzliśmy, ale nie padało i Tatry z Sokolicy i Trzech Koron pokazały się wśród chmur. Pokazało się też słoneczko i pięknie wyglądały liście drzew już w jesiennych kolorach, zauważyliśmy, że bardziej jesiennie było po polskiej stronie Pienin.

Zjazd zakończyliśmy na plackach ziemniaczanych w knajpce w centrum Szczawnicy „Świat Placków Ziemniaczanych na 13 sposobów”.