Wrota Chałubińskiego

Ze schroniska nad Morskim Okiem skręcamy w prawo na żółty szlak. Tworzy go dróżka z poukładanych kamieni, która znajduje się pomiędzy gęstymi krzakami kosodrzewiny, na przemian z zaroślami, dużymi liśćmi i paprociami. Za dosłownie chwilę, po przejściu tego odcinka z zaroślami i kosodrzewiną, idziemy cały czas po dróżce z poukładanych kamieni, skręcając w lewo pod kątem blisko 90 stopni. Po naszej lewej, na zakręcie, znajdują się cztery świerki wyrastające z jednego pnia. Jeden z nich - najbardziej wysunięty w lewą stronę - tworzy wielkie kolano zakręcające pod kątem prostym w lewo, po czym cały pień biegnie strzeliście ku górze. Od teraz trawersujemy pomału zbocze Miedzianego, wznoszącą się ścieżką na jego wschodnich stokach. Za zakrętem ze świerkami idziemy już widokową ścieżką wśród kosodrzewiny, która nie przysłania już widoku na Morskie Oko i schronisko. Za chwilę skręcamy w prawo mijając duży głaz po naszej lewej. Za moment skręcamy w lewo, gdzie przechodzimy po płaskiej skale, która tworzy naturalny most nad potokiem pod nim płynącym.

Tuż za zakrętem, mijamy po lewej stronie ogromny, płaski głaz, który leży przy szlaku i jest na nim namalowany znak żółtego szlaku na Szpiglasową Przełęcz. Około 5 minut później przechodzimy przez dwa małe, wolno płynące potoki, które sąsiadują ze sobą. Suchego lata z pewnością wyschłyby. Oba potoki sączą się z górnych partii gór, spływając po płaskich płytach skalnych przecinając szlak. Za chwilę mijamy nieco większy potok, któremu wyschnięcie już nie grozi, a jego wody spływają pomiędzy skałami, pod ścieżką kamiennego szlaku, którą tworzą poukładane stopnie. Jest znacznie szerszy niż dwa poprzednie, dlatego dźwięk jego wód jest wszechobecny, choć jeszcze nie tak głośny. Nieco dalej, przekraczamy jeszcze jeden, bardzo wąski i wolno płynący potok, za którym patrzymy w dół - na kamienie, z których ułożono szlak. Na jednym z nich dostrzeżemy wyryte trzy zera, które nie wiadomo co oznaczają. Parędziesiąt kroków dalej skręcamy w prawo i zaraz w lewo przekraczając na lewym zakręcie duży potok, który przepływa pomiędzy kamieniami na szlaku. Chwilę później mijamy jeszcze dwa kolejne, małe potoki, w nieco większym odstępie i dalej, jeszcze jeden taki sam, gdzie po chwili, po lewej stronie ujrzymy 3 płotki z drewna, chroniące zimą szlak przed osuwającym się śniegiem. Paręnaście kroków dalej mijamy kolejny, mały potok gdzie tym razem po lewej stronie zobaczymy sześć płotków, służących temu samemu celowi. Za płotkami, również po lewej, widzimy wielki płaski głaz "spływający" ukośnie w dół po zboczu, dookoła którego rośnie jarzębinowy gaj. Po przeciwnej stronie tego głazu, ze zbocza, które wznosi się ku górze wystaje jeden duży głaz z malutką jamą pod nim, na którym rosną krzaki kosodrzewiny. Właśnie tutaj często odpoczywają turyści.

Po przejściu tego odcinka wychodzimy z gaju jarzębinowego, który zresztą jest bardzo mały. Od tego momentu szlak staje się praktycznie płaski. Poukładane kamienie, nie tworzą tutaj już schodów do podchodzenia. Idziemy po równym chodniku. Owy chodnik przebiega przez środek rozległego rumowiska skalnego złożonego z siwo-zielonych kamieni zarośniętych porostami - stąd ta ich zielona barwa. Tuż za nim czeka nas krótki odcinek trawiasty z kosodrzewiną i kolejne rumowisko skalne, ale już o połowę mniejsze niż poprzednie, za którym trzeba przejść po wielkim, płaskim głazie stanowiącym część chodnika kamiennego na szlaku. Nieco dalej mijamy średniej wielkości potok, który o dziwo wypływa spod luźno porozrzucanych kamieni, po którego prawej stronie widnieje wielki, pionowo stojący głaz ze znakiem żółtego szlaku. Przede nami będzie jeszcze duży potok, który spływa pomiędzy dużymi głazami i już za chwilę skręcamy ostro w prawo przy dużym głazie, który widnieje na wprost nas. Na nim namalowano żółty znak szlaku. Tuż za zakrętem mijamy po prawej, dwa wielkie głazy narzutowe, które śmiało wystawały ponad poziom kosodrzewiny.

Chwilę dalej naszą uwagę zwróci mały potoczek, który w całości przepływa pod kamieniami na szlaku. Za nim, po lewej, znajduje się duży głaz ze znakiem szlaku, za którym przepływa duży potok również płynący w całości pod kamieniami. Przed kolejnym zakrętem - tym razem ostrym w lewo - mijamy jeszcze płaską, pionową płytę skalną po lewej, na której szczycie rośnie kosodrzewina, a tuż za nią znajduje się wielki i długi, ukośnie leżący głaz. Szlak od ostrego zakrętu w prawo z dużą skałą przed sobą, do pionowej płyty skalnej po lewej, przebiega cały czas po równym chodniku z poukładanych kamieni, na którym nie sposób się zmęczyć. Idąc tą drogą mamy taki sam widok: polanę w dole porośniętą jasnozieloną trawą, na której leżą setki dużych, pojedynczo rozmieszczonych głazów. To wszystko sprawia wrażenie jak gdyby ktoś porozrzucał z góry wór głazów rozdzielając je tak, aby każdy leżał osobno. Patrząc do góry, krajobraz nie wiele się zmienia, bo widzimy cały czas to samo, a jednak można dopatrzeć się stąd, kilkumetrowych pionowych ścian skalnych.   

Po przejściu tego odcinka skręcamy ostro w lewo. Przed sobą, parę metrów od szlaku, mamy małe rumowisko skalne, a po prawej Morskie Oko i pomału wyłaniający się Czarny Staw pod Rysami. Świetnie stąd widać potok i dwa wodospady, które łączą oba stawy oraz szlak na Rysy biegnący zygzakowato, po prawej stronie tego potoku. Za chwilę po tym zakręcie mijamy kolejne rumowisko skalne, przechodząc po równo ułożonym chodniku, za którym po krótkim odcinku trawiastym mamy następne takie samo rumowisko skalne. Na końcu drugiego rumowiska pojawia się kilka kamiennych schodów. Po ich przejściu, po lewej stronie, mijamy dwa ogromne głazy, z czego ten pierwszy jest znacznie większy od tego drugiego i ten pierwszy ma na swojej powierzchni namalowany znak żółtego szlaku. Naprzeciwko drugiego głazu, w dole, po lewej stronie, leży jeszcze jeden, ale osamotniony głaz, którego nie sposób nie zauważyć. Tuż za nimi szlak skręca ostro w prawo przy rumowisku z ogromnych kamieni. Jeden z nich sprawia wrażenie, jak gdyby miał się zaraz zwalić przez szlak. Zakręcając, przed sobą, widzimy już pionowe ściany skalne, które było widać z początkowych etapów szlaku. Po przejściu tego odcinka, teraz znów trzeba skręcić ostro w lewo i przejść po czterech, małych rumowiskach skalnych, a raczej kamiennych, bo tworzyły je małe kamienie. Za czterema rumowiskami trzeba skręcić ostro w prawo i przejść po rumowisku skalnym i kawałku szlaku kluczącym wśród kosodrzewiny, zakręcić ostro w lewo, przechodząc po dwóch kolejnych rumowiskach, między którymi rośnie kilka krzaków kosodrzewiny i już za chwilę znajdziemy się na skrzyżowaniu szlaku żółtego na Szpiglasową Przełęcz i czerwonego na Wrota Chałubińskiego 2022 m.n.p.m.

Na skrzyżowaniu stoi drogowskaz ze znakiem "Wrota Chałubińskiego 1h". Stojąc tu, spoglądamy na Wrota Chałubińskiego. Widzimy stąd jedynie wielki trawers w postaci zygzaka. Za skrzyżowaniem zmieniamy żółte znaki na czerwone. Szlak prowadzi przez skalną bramę złożoną z dwóch głazów o okrągłych kształtach. Spoglądając z poziomu bramy w lewą stronę, widać ogromny, sześcienny głaz, który zdecydowanie swoimi rozmiarami tu króluje. Kilkadziesiąt metrów dalej, po lewej stronie skręca w tą samą stronę ścieżka na Mnicha 2070m.n.p.m. - górę, o której zdobyciu marzy wielu początkujących wspinaczy. Ścieżka oczywiście jest nielegalna, bo nie prowadzi tam żaden znakowany szlak. Za nią, po lewej, widnieją już tylko pionowe, zrębowe skały. Od tego momentu szlak prowadzi bardzo powoli opadającym chodnikiem wśród rumowiska skalnego, składającego się z dużych kamieni barwy siwo-czarnej. Przez nie wiedzie kamienny chodnik, dzięki czemu nie trzeba szukać szlaku. Po prawej stronie ścieżki leży wielki, a nawet można rzec, ogromny głaz większy niż wszystkie tu leżące czarne skały. Dochodząc do końca tego rumowiska złożonego z bardzo ciemnych kamieni, pod głazami znajduje się bardzo mały potok, w całości pod nimi położony, dzięki czemu można go tylko usłyszeć. Dalej szlak wiedzie wśród ogromnych, czarnych głazów między, którymi przeciska się esowatym zakrętem, najpierw w prawo, a później w lewo. Głazy są tak ogromne i nieregularnie ułożone, że pomiędzy nimi widzimy wielkie, puste przestrzenie. Szlak skręcający w tym miejscu nie tylko przeciskał się pomiędzy nimi; również prowadzi kilkoma schodami do góry, aby ominąć w ten jedyny sposób ogromny głaz. Za nimi rumowisko kończy się, ale po lewej stronie widnieją dwa kolejne, ogromne głazy. Tym razem są gładkie jak stół, ale wysokie, przez co to miejsce służy jako miejsce wypoczynku.

Teraz za plecami widać oba rumowiska skalne, te złożone z czarnych kamieni i te złożone z siwych kamieni, na którym aktualnie przebywamy. Na tutejszym rumowisku skalnym, złożonym z siwych kamieni, jeden z kamieni stanowiących płaski chodnik, jest tak niestabilnie ułożony, że gdy nadepniemy na niego, ten przechyli się uderzając o inny głaz. Spod niego wydobędzie się bardzo dźwięczny, głośny, o wysokim tonie odgłos, taki że rozlegnie się po całej kotlinie pod Wrotami Chałubińskiego odbijając się od skalistych ścian. Również usłyszą go turyści idący na Szpiglasowy Wierch będący w okolicach skrzyżowania szlaków żółtego i czerwonego. Temu dźwiękowi z pewnością mocy dodają potężne, skaliste ściany, widoczne przed nami w drodze na Wrota. Za siwym rumowiskiem skalnym szlak skręca w prawo, podchodząc pomału na trawiaste zbocze lokalnego wzniesienia. Parę stopni wyżej szlak zakręca w lewo i za chwilę w prawo, dzięki czemu jesteśmy już na odcinku pozwalającym podejść na szczyt wzniesienia. Tworzy ono wraz z trawersem widocznym z przodu kotlinę. Podchodząc na jego zbocze, po prawej, widnieje piękna, pionowa, siwa ściana skalna zarośnięta bardzo gęstymi, zielonymi porostami. Dopiero stąd widać, jak całe wzgórze wyróżnia się od skalistego otoczenia, ponieważ porastała je zielona trawa, podczas gdy dookoła mamy kamienny widok. Po prawej, w dole, widać bardzo wąski potok płynący po skałach do zagłębień, w których zwykle wysychają Stawy Staszica w środku lata. Podchodząc na to wzgórze, szlak zatacza szeroki, lewoskrętny łuk, za którym jesteśmy już na jego szczycie.

Tutaj, na początku podejścia, po prawej, leżą również trzy, samotne i wielkie głazy, a idąc wyżej, po lewej stronie łuku, leżą trzy inne większe, samotne skały. Przed nami widnieje już "tylko" podejście na Wrota Chałubińskiego pomiędzy potężnymi skalnymi ścianami. Od tego momentu szlak zakręca praktycznie co kilka kroków, trawersując bardzo strome zbocze kamiennym żlebem. Idąc tędy, zauważymy, że każdy prosty odcinek jest zabezpieczony kamiennym murkiem, dzięki któremu drobne kamienie nie osuwają się na szlak. Również zakręty ścieżki są dobrze zabezpieczone takimi budowlami lecz nie wszystkie. Najdłuższy z tych murów stoi tuż za pierwszym zakrętem, za którym szlak po raz pierwszy przecina żleb. Jest długi na kilkanaście metrów o nieco falistych kształtach. Podchodzimy tu bardzo szybko. Pozostała część murków jest znacznie krótsza. Dopiero 23. z nich jest bardzo długi i falisty. 27. mur stanowią naturalne skały wystające spod ziemi. Są bardzo ostre i ułożone zrębowym układem warstw. Stąd rozpościera się przepiękny widok na Mnicha, który samotnie wystaje znad wielkiej ściany skalnej, znajdującej się bliżej nas. Również stąd można podziwiać dwie, ukośne ściany skalne między, którymi wiódł szlak, trawersując kamienny żleb. Będąc tutaj można usłyszeć coś, czego nie dane usłyszeć jest nigdzie indziej. Słychać tu rozmowy turystów będących na szczycie Wrót. Głos tak się roznosi pomiędzy ukośnymi ścianami skalnymi, że na całej długości trawersu wzmacniają go, dzięki czemu usłyszymy każde słowo wypowiadane przez nich, pomimo tego, że jesteśmy ponad 100m niżej od szczytu. Teraz skręcając ostro w lewo dochodzimy do ostatniego, 28. muru, który znajduje się po lewej stronie szlaku. Za nim rozpoczyna się niewymagająca żadnych umiejętności wspinaczka, po zrębowych i ostrych skałach. Na kolejnym zakręcie, kamienny chodnik kończy się na chwilę, tworząc w nim wyrwę. Ową wyrwę wypełniają bardzo ostro zakończone skały, stanowiące chodnik na długości około 2-3 kroków.

Podchodząc wyżej, na ostrym zakręcie w lewo, mijamy wysoką płytę skalną z czerwonym znakiem szlaku, którą trzeba podejść. Jeszcze tylko na odcinku od wyrwy do miejsca, do którego dochodzimy po trzech zakrętach, licząc od wyrwy, kamienne schody kończą się. Od tego momentu szlak wiedzie nadal krętą, lecz już ziemianą ścieżką, na której stoją nieregularne schody, w dużych odstępach. Odtąd schody usypane są z drobnych kamieni przypominających żwir, przez co jest tu bardzo ślisko i niebezpiecznie. Takimi schodami wędrujemy już na sam szczyt. Od kotliny, za zielonym wzgórzem, do szczytu Wrót Chałubińskiego pokonujemy 52 zakręty, z czego 49 z nich stanowią trawers żlebem, licząc od pierwszego murka kamiennego. To właśnie one pomagają wejść nam na szczyt łagodniejszą drogą niż gdyby trzeba było iść, na wprost do góry, żlebem. Wrota Chałubińskiego 2022 m.n.p.m. sprawiają wrażenie miejsca dawno zapomnianego i niechcianego. Leży tu bowiem, zardzewiała rura, na której niegdyś wisiała tabliczka z informacją: "Granica Państwa, Przekraczanie Wzbronione". Stoi tu również betonowy słup graniczny. Przed sobą widzimy wysoką i długą, ukośną ścianę skalną schodzącą w dół do Temnosmrecinskiej Doliny. Pięknie widać stąd bardzo długą i niezwykle równą grań Prostrednego Chrbatu. W dole widnieje piękny Temnosmrecinskie Pleso Vyżne. Po południu, kiedy oświetla je Słońce, mieni się ono tysiącami światełek powstających od nierówności na jego wodach, powstających z kolei, od wiejącego wiatru. Dopiero tu można zrozumieć dlaczego to miejsce nazwano wrotami. Patrząc we wszystkich kierunkach widzimy grań, z obu stron uniemożliwiającą przejście gdziekolwiek, zwykłemu, przeciętnemu turyście. Patrząc w prawo, mając przed sobą równą grań Prostrednego Chrbatu, widać cztery, zielone pasma górskie następujące po sobie. Są to pasma Tomanowego Wierchu i Kamienistej, Ornaka, Jarząbczego Wierchu i Trzydniowiańskiego Wierchu oraz Grzesia, Rakonia i Wołowca. Wszystkie pasma tworzą piękne zestawienie kolorów, którego na pewno nie zapomnimy.

Niezwykła cisza i wzmacnianie odgłosów za pomocą niesionego echa, a także widok na równą grań Prostrednego Chrbatu i Temnosmrecinskiego Plesa Vyżnego są czymś niezwykłym, niespotykanym w życiu codziennym, dlatego warto tam iść.

 

{gallery}mike/tatrypolskie/wysokie/wrotachalbinskiego{/gallery}