XLIII Zjazd Klubowy - Bieszczady - październik 2014

Han-Ka

Babka nie zawsze w klapkach, czyli Gie-eSy w Bieszczadach

XLIII Zjazd Klubu Góry-Szlaki zakończył się (niestety), uczestnicy powrócili do domów, nastał czas wspomnień - opisuje Han-Ka

"Zabieszczaduj z nami, tam czas anielsko płynie, każdy potok gada z aniołami, o bieszczadzkiej wspomina krainie. Ta kraina święta, niepojęta, w tej krainie pięknie, tajemniczo, tam nad nami bieszczadzkie anioły, uskrzydlone bieszczadzką modlitwą. Anioły są takie ciche, zwłaszcza te w Bieszczadach, gdy spotkasz takiego w górach, wiele z nim nie pogadasz. Najwyżej na ucho ci powie, gdy będzie w dobrym humorze, że skrzydła nosi w plecaku, nawet przy dobrej pogodzie. Anioły są wiecznie ulotne, zwłaszcza te w Bieszczadach, szlak nas tam poniesie po ich anielskich śladach."

 

 

Pamiętacie? Takimi słowy Tomek-tidżej, organizator jesiennego zjazdu, zachęcał nas do przyjazdu w Bieszczady. Zgłaszaliśmy się tłumnie, zwabieni anielskimi obietnicami i chyba nikt się nie zawiódł.

43 Zjazd odbywał się w dniach 10-12 października 2014 roku. Ponieważ naszą bazą był ośrodek Smerek w Smereku i u podnóża Smereka, zasługuje on na miano Smerekowego Zjazdu. Bieszczady uraczyły nas piękną pogodą i bogactwem kolorów, co zachęcało do wędrówek przez bukowe lasy i połoniny.

Na klubowe spotkanie przybyli :

Monika, tidżej, dani, gaza, Ninik, Marzena, Patka, Hania, adrians_osw,

Grochu, Kuba, Gosia, Atina, Lidka, Małgośka, górfanka, Ania., Antoś, Adamek,

GosiaB, Joanka, Greg, Alina, Kuba, Han-ka, HalinkaŚ, Damiana, Daria,

Gosia.c, heathcliff, Debeściara, dotka, Anotheruser, Dorotka, PiotrekP,

tknp, Limonka, Atria, Dżola Ry, Dominik, aaig, Gula, Weronika, Pomezaniac,

Magdaw, halsia_k, Mariusz, MichałDG, Paweł-krk, Gosia23, goska, Tomek, Anna,

Dawid, xVRoBVx, Kasiulek, Tosia, Olek, eska, MarzenaP, mirrors, Darek Z,

Marta, Christobar, Betriy, Davidcopperfield, lawena, Konrad, MagdaP, Sonia,

Ada, Kaśka, Kobi, Ardaryk, GórolJoCi oraz iwona, AdamB, Dariusz Jedrosek +1

Dla niektórych uczestników pobyt w Bieszczadach trwał nieco dłużej, pierwsi przybyli już w poniedziałek 6 października, ale o tym co się działo przed zjazdem napiszemy później. Na szczególną uwagę zasługują najmłodsi zjazdowicze Antosia i Olek, którzy przyjechali z rodzicami Kasią (Kasiulek) i Robertem (xVRoBVx) we wtorek rano i mogą się pochwalić znacznym górskim dorobkiem. Olek na plecach taty, a Tosia z mamą za rękę odwiedzili Chatkę Puchatka, weszli na Małą Rawkę, dotarli do źródeł Sanu i zdobyli Tarnicę. Rosną nam godni następcy.

W piątek rano zamówiony przez tidżeja busik zabrał spod ośrodka tych, którzy postanowili powędrować z Ustrzyk Górnych przez Połoninę Caryńską i Wetlińską (trasa 5) oraz kilka osób, które wybrały wariant krótszy i z Brzegów Górnych wyruszyły w stronę Chatki Puchatka i Smereka (trasa 4). Davidcopperfield w duecie z Konradem pojechali do Wołosatego na trasę nr 7, PiotrekP z Dorotką wypuścili się nieco dalej na poszukiwanie misiów i wilków w lasach Otrytu.

Wiele osób dotarło do bazy nieco później i w mniejszych lub większych grupkach buszowało po okolicy.

Wieczorem większość zjazdowiczów była już na miejscu i z trudem pomieściła się w sali Oberży Smerek Dolny, zamienionej w salę konferencyjną. Tego dnia nasz gość pan Marcin Scelina przedstawił prezentację "Przyroda Karpat" bogato ilustrowaną zdjęciami. Drugą atrakcją wieczoru była diaporama "Przyroda Nadleśnictwa Baligród". Po części oficjalnej nastał czas rozmów i śpiewów do późnych godzin nocnych.

Na sobotę większość wybrała trasę nr 6 przez Bukowe Berdo. Sprawnie zapakowaliśmy się do trzech busów, które podwiozły nas na początek szlaku w Pszczelinach-Widełkach. Pomimo słonecznej aury na połoninie dał się nam we znaki porywisty wiatr, na szczęście nie był aż tak silny jak na Pradziadzie

Od Przełęczy Goprowskiej do Tarnicy znacznie rozciągnięta grupa GS-ów wtopiła się w tłum szturmujący najwyższy szczyt polskich Bieszczadów. Najgorzej było na Siodle pod Tarnicą, gdzie spotykali się nadchodzący z różnych kierunków turyści. Cieszę się, że byłam tam wcześniej we wtorek, bo teraz podejście na Tarnicę przypominało szlak na Giewont. Było tak jak w piosence "Babka w klapkach" zespołu Wołosatki, której stale słuchaliśmy w samochodzie : https://www.youtube.com/watch?v=uX4elHQRC9g . Babki w klapkach jakoś nie wypatrzyłam. Był tylko facet w sandałach i kobieta w długiej spódnicy, za to w trekkingowych butach. Zaobserwowałam też dużo rodzin z dziećmi w różnym wieku.

Zejście przez Szeroki Wierch do Ustrzyk odbyło się sprawnie, tłumek nieco się rozproszył i był już mniej uciążliwy.

Wieczorem ponownie spotkaliśmy się w oberży, by obejrzeć dwie przygotowane przez członków klubu prezentacje. Adrians_osw opowiedział o zdobyciu Kazbeku, adamek wspominał wyprawę do Islandii, obaj zilustrowali swoje relacje wieloma pięknymi zdjęciami. Na zakończenie film z Islandii zaprezentowała Limonka. Pomiędzy prezentacjami tidżej przeprowadził konkurs wiedzy o Bieszczadach, w którym najwięcej nagród zdobyli GosiaB, Alina i Kuba.

Kolejną atrakcją było ognisko z pieczeniem kiełbasek i jak zwykle "długie nocne Polaków rozmowy". Ci, którzy nie lubią gadać, mogli pośpiewać przy gitarze.

Niedzielę rozpoczęliśmy od wspólnej zjazdowej fotki. Potem jedni wyruszyli w góry, inni od razu w drogę powrotną do domu, a jeszcze inni postanowili poleniuchować i odpocząć przed podróżą.

Na ten dzień nie było jednej wiodącej trasy, więc my z Aliną i Kubą skorzystaliśmy z uprzejmości Dorotki i PiotrkaP, którzy zgodzili się podwieźć nas do Cisnej. Trasą nr 1 przewędrowaliśmy górami do Smereka, gdzie został nasz samochód. Po drodze obserwowaliśmy uczestników odbywającego się tej niedzieli biegu II Ultramaraton Bieszczadzki.

Towarzyszył mu ćwierćmaraton, w którym między innymi brała udział para młodych ludzi z dziecięcym wózkiem. Nie ukrywam, że taki widok na szlaku nieco nas zaskoczył i tu znowu przypomniała nam się piosenka Wołosatek : " ... na zakręcie koło brzózek rodzina pcha z dzieckiem wózek ... " , a kolejne skojarzenia przywołała krążąca nad Okrąglikiem paralotnia. Słoneczna pogoda zachęcała do dłuższego poleżenia w wysokich trawach i podziwiania widoków, niestety czas nas gonił.

Po zejściu z Fereczatej do wsi pożegnaliśmy Bieszczady i pełni wrażeń ruszyliśmy ku domowi.

Dużo się przez te parę dni działo i nie we wszystkich wydarzeniach dane mi było uczestniczyć. Liczę na to, że inni zjazdowicze uzupełnią relację swoimi opisami i oczywiście zdjęciami.

Na zakończenie raz jeszcze zacytuję fragment zaproszenia. Teraz już wiem, że często będę wracać do tych bieszczadzkich piosenek :

"W samym pępku świata będą w październiku Bieszczady, zostawią w naszych sercach serdecznie zielone ślady.

Zaproszę dzień i noc, zaproszę cztery wiatry, dla wszystkich drzwi otwarte... Dla wszystkich starczy miejsca, pod wielkim dachem nieba ... "

Dziękujemy wszystkim uczestnikow zjazdu za przybycie i wspólne wędrowanie po górach.

Pragniemy jeszcze raz podziękować organizatorom zjazdu Monice i Tomkowi za perfekcyjne przygotowanie zjazdu.

Podziekowania należą się również Panu Marcinowi Scelinie za prezentację "Przyroda Karpat" .

Dziękujemy Adrianowi, Adamowi i Oli za przygotowanie prezentachi z ich tegorocznych wypraw w różne części Europy.

Do zobaczenia na kolejnych zjazdach w przyszłym roku.

Autorzy zdjęć: 1,2 i 4 - Anotheruser, 3,6 i 7 - Alina, 5 - tidżej